Kimberly (Emmy Rossum) i Dell (Justin Long), miłośnicy spadających gwiazd, poznają się na cmentarzu w trakcie deszczu meteorów. Za sprawą uporu cynicznego Della ich przypadkowe spotkanie przeradza się w burzliwy romans. Rozgrywająca się na przestrzeni sześciu lat historia, przedstawia liczne wzloty i upadki związku bohaterów.
które zdecydowanie podbiły moje serducho.
"Czuję się, jakbym pomylił światy. Bo nie należę do świata, w którym nie będziemy razem. Istnieją równoległe wszechświaty, gdzie do tego nie doszło. Gdzie ja byłem z Tobą, a Ty ze mną. To tam bije moje serce. "
"Nie wierzyłem, że miłość istnieje. Teraz nie wierzę, by...
która kompletnie nic nie wnosi. Cały film dwójka głównych bohaterów nadaje non stop bez przerwy o swoim związku, problemach, wymienia te zdania i je mnoży do potęgi n-tej. W pewnym momencie można mieć już serdecznie dość tej gadaniny paplaniny, no bo ileż można nadawać o tym samym w kółko Macieju!? :O Nic...
Technicznie dość dobrze zdobiony, mam jednak wrażenie, że film udaje głębię jakiej w nim nie ma.
Scenariusz jest prosty jak kij od szczotki: para poznaje się, rozchodzi, schodzi i rozchodzi.
Wszystko to przepasane jest rozlanymi, pozbawionymi treści dialogami.
Aktorzy grają za bardzo przez co kreowane przez nich...