Zapomniany przez publiczność komik rusza w trasę. Marzenia o lukratywnym, hollywoodzkim kontrakcie muszą ustąpić przed prozą życia. Dzień po dniu, brnie przez jałowe krajobrazy kalifornijskiej pustyni Mojave, nadaremnie wydzwaniając do dawno nie widzianej córki. Wieczorami występuje w więzieniach, ciasnych salkach i pustych barach.
Artur Schopenhauer uśmiecha się szelmowsko z grobu. W filmie Alversona istnienie jest jedynie nieśmiesznym żartem pomiędzy wejściem i rychłym zejściem ze sceny.
Pojawił się na tegorocznej edycji American Film Festiwal. Zainteresowanych relacją z tego wydarzenia i krótkimi recenzjami pozostałych filmów, zapraszam...