choc film okazal się dla mnie przeciętny, podobał mi się subtelnie zasugerowany wątek niepoświęcania czasu dzieciom, ze stron obydwu rodziców, którzy w nieustajacym ciągu mieli coś na głowie. choc sama zastanawiam się, czy był to celowy zabieg, podobało mi się drugoplanowe podjęcie tego tematu. nie pokazywano ani dzieci smutnych i pokrzywdzonych tym, że nikt sie nimi nie zajmuje, ani rodzice nie mówili wprost: "nigdy nie masz dla nich czasu". a jednak wiele scen konczylo się kwestiami w stylu: "idz odrob lekcje", "nie mam teraz czasu, zaraz jadę do miasta", "w sobote nie mogę, bo wychodzę na wernisaż" itp. podoba mi sie, ze oprocz glownych problemow, z jakimi borykalo się małzenstwo, pokazano inne aspekty zycia rodzinnego i przelozenie sytuacji partnerskiej malzonkow na relcje z dziecmi.