Fassbinder o "miłości zakazanej". Kobieta w średnim wieku naraża się na ostracyzm swego środowiska, wdając się w romans ze znacznie młodszym imigrantem z Maroka.
Melodramat, ale też przy okazji przyczynek do rozważań na temat ksenofobicznego usposobienia społeczeństwa niemieckiego - dziś zdaje się być to tematem jeszcze bardziej palącym, niż w momencie powstania filmu. Reżyser "Małżeństwa Marii Braun" stosuje przemyślane, statyczne kadry, dialogi jego autorstwa rażą teatralnością, aktorzy również grają z cokolwiek sztuczną manierą. Tyle, że wszystko to można poczytać na plus, jako że i sama historia jest pod wieloma względami mocno umowna. Znajdziemy tutaj zarówno sceny o dużej sile oddziaływania, takie w których autor pastwi się nad swymi ułomnymi bohaterami, ale i ogromną dawkę empatii. Gdzieś na styku realizmu i liryki.