Tar jako film zadaje wiele pytań, jednak w porównaniu do innych, nie odpowiada na nie. Zostawia nas widzów w samotności i daje otwartą rękę na własne przemyślenie. Nie wymusza od nas żadnych odpowiedzi, które sam twórca chciałby usłyszeć.
Lydia Tar nie jest sympatyczną postacią i film nie stara się skłonić nas do polubienia jej, jednak nie jest to zasługą jedynie skryptu, lecz również niesamowitego aktorstwa Cate Blanchett. Stworzyła ona wielowarstwową postać, tak wyrazistą, że rzuca się w oczy w praktycznie każdej scenie.
Dawno nie widziałem prawie trzygodzinnego filmu, który tak szybko minął.
sorry, nie odpowiada na pytania? ja tu wszystko miałem podane jak kawa na ławę, co do postaci głównej bohaterki.
Ot, takie pierwsze z brzegu: praca w Azji - wybór z miłości do muzyki czy praca, którą musiała podjąć, żeby mieć za co żyć?
Oo, to ja np. Nie wiem (ponumeruję, bo może łatwiej będzie odpowiadać)
1. Dlaczego nie zostawiła Sharon po tym, jak już objęła dyrygenturę?
2. Dlaczego nie zawalczyła o córkę, którą naprawdę wydawała się kochać, ze wzajemnością?
3. Dlaczego zatroszczyła się o (bodajże) Alvina i stworzyła mu iluzje wielkości?
4. Dlaczego nie podjęła próby walki o siebie, obrony swojego imienia i dorobku?
5. Jaka jest jej relacją z matką?
6. Czy wiolonczelistka była podstawiona?
7. Przez kogo?
Dodatkowo - czy gdyby to był facet wykorzystujący stypendystki - czy też zostałby zmuszony do odejścia?
To powiedz czy ona wykorzystywała te stypendystki czy nie? Bo właśnie podstawowej sprawy nie wiadomo. Nawet ostatnia scena pozostawia wątpliwości czy skorzystała z tego masażu seksualnego (?) czy uciekła?
Zabawne :) Dla mnie osobowość Lidii tar jest doskonała w swojej dojrzałości , autentyczności i prawdzie, której jak widzę większość nawet nie jest w stanie dostrzec..... żyjąc w swoich iluzjach. Hmm... Lydia Tar wzbudza moją ogromną sympatię - w końcu ktoś pokazał najwyższej klasy człowieka. DOROSŁEGO, którego empatia nie jest dziecinnym wołaniem o miłość do rodzica.
To, że postać jest prawdziwa i autentyczna, nie oznacza, że nie może być niesympatyczna. To, co Ty uznajesz za sympatyczne, nie musi od razu być doskonałe.
Bez względu na to jaki ktoś jest, zawsze będą tacy, którzy będą negować, że jest.
Czy wiecie może, czy jest to historia, która nawiązuje lub bazuje na prawdziwej postaci czy to w pełni fikcja?