Och, czymże wobec niego są współcześnie kreowane męskie gwiazdy kina?
Zgadzam się kwintesencja męskości, prawdziwy gwiazdor Hollywood, taki jakich teraz już niestety nie ma. Najbardziej lubię go w kultowym "Samo południe", chociaż zagrał w wielu świetnych filmach.
burt lancaster w "stąd do wieczności" też męski, tylko, że trochę prosty. ale nadal męski, aż zwierzęcy. chyba jednak kobiety to lubią:)
Dawne Hollywood było pełne wielkich gwiazd, przystojnych mężczyzn ( Cooper, Grant, Newman, Dean) i powalających urodą kobiet ( Gardner, Russell, Monroe, ). Bez porównania z większością współczesnych "gwiazdeczek"....
Z większością osób wymienionych przez ciebie jako przystojne/piękne się zgadzam, ale nie wiem, o co chodzi z tym Deanem, ja tam żadnego takiego przystojnego w nim nie widzę.
Bo Dean nie był przystojny w taki sposób jak Peck albo Grant, był piękny w swojej niepokorności i młodzieńczości... Był pełen uroku jak McQueen, Belmondo czy Delon - elita niegrzecznych chłopców. Jednym się podoba brylantyna i spodnie w kancik, a innym niebezpieczny błysk w oku i rozwichrzona czupryna.
Możliwe, ja tam tylko po zdjęciu mówię?3 bo filmu żadnego jeszcze z nim nie widziałam. Choć nagralam sobie Obrzyma.
No to po zdjęciu tego pana się nie da. Dean funkcjonuje tylko w ruchu, w fotce wygląda zupełnie nieefektownie. Z fotosów wnerwiał i mnie.
Cooper i Newman, jak i Steve Mc Queen bardzo przystojni i męscy, Dean i Cooper nie bardzo, zważywszy, że woleli chłopców. To się wzajemnie wyklucza. Sorki, może przyciągali, ale innych panów, a nie kobiety.
Aktorzy tamtych czasów przeważnie byli męscy. Teraz mamy Deppa, Efrona, Patissona i innych metroseksualnych frajerów...
Faktycznie. Biorąc pod uwagę nieustające plotki o jego gejostwie, to jak na homosia to bardzo męski...
Ja z kolei czytałem nieustajace plotki o jego kochankach...Lupe Velez ,Marlena Dietrich ,Grace Kelly ,Patricia Neil i wiele innych.
Te polotki to chyba wynikaja z tego ze naprawde był wielkim przyjacielem Hemingwaya ,który był homo.
Ale kobiety nie rozumieją czym jest meska przyjaźń ,nawet z homo.
Nie ma nic wspólnego z geyostwem ,po prostu przyjaźń.
Podobno nie homo, a bisex, 'robię obie' jak to w skrócie mówią. Grupa wśród mężczyzn zakamuflowana, bo potencjalnie w mordę i od hetero, i od gejów. Że to za 'ciepły' dla macho i za 'prosty' dla gejów. No, niech tam. Mnie nie przeszkadza.
W każdym razie zgadzałoby się ze wzorcem życia prywatnego biseksów - to znaczy liczne znajomości wśród zarówno kobiet jak i mężczyzn, a do tego rodzina według wzorów heteryków. Jedna z nielicznych grup LGBT, która dorabia się dzieci bez sposobów okrężnych (in vitro, adopcja itp.).
Co do bycia męskim, to jak najbardziej popieram, że męski był. A jeśli gdzieś tam się ten miększy błysk w oku pojawił, to tylko na plus, bo się kobieta bezpieczniej czuje, że nie wezmą jej za włosy o ścianę. Czasami takie spojrzenie też się przydaje, zapewniam panów macho.
P.S. Jeśli jednak chcielibyście pooglądać Coopera w 'kobiecej' wersji, to polecam 'Casanova Brown', gdzie opiekuje się nowonarodzoną córką. Smoczki, beciki, mleczko itp. Niańka jak się patrzy. Bo matka małej ma wątpliwości, czy warto psuć sobie perspektywy życiowe dzieckiem... czego zresztą jest winien sam Mr Brown wcześniejszym zachowaniem. Ale nie będę psuć spojlerami.
Z perspektywy 68 filmów z Cooperem i pewnej ilości artykułów, odnoszę niejakie wrażenie historii dra Jekylla i Mr Hyde'a. Jedno, co pewne, to to, że nie manifestował gejowstwa wzorem Iana McKellena. W swoich filmach grywał porządnych ojców rodziny, z żoną i dwójką dzieci, czasami klasyczny romans hetero dla odmiany. Oficjalnie w życiu prywatnym był solidnym mężem i ojcem, a jego córka wspomina go bardzo dobrze. Z drugiej strony mamy całe bagienko sensacyjnych artykułów o aktorkach wychwalających go za duże klejnoty i bycie supersamcem. Ewidentnie przynajmniej raz miał solidne zaćmienie mózgu przy Patricii Neal i bardzo nieładnie wyłgał się nakazując jej aborcję po dosyć intensywnym romansie. I weź tu bądź mądra. Rozpustnik czy święty mąż :)))